Kilka dni temu moja znajoma podesłała mi link do galerii zdjęć ze ślubu jej znajomych i zapytała, co myślę o tych zdjęciach, bo jej się zdaje, że są beznadziejne – szczególnie te plenerowe. Po powrocie do domu przysiadłem do komputera i przejrzałem zdjęcia. Nie było dobrze. Nie tylko dlatego, że gdzieś brakowało jakiejś magii, która zazwyczaj towarzyszy zaślubinom, ale źle została przeprowadzona selekcja. 

Ciężko jest mi oceniać działania innych fotografów. Można oczywiście obejrzeć wszystkie zdjęcia i przy każdym odhaczać na czekliście, co zrobiono dobrze, a co źle. Ale nie o to chodzi. Nawet zdjęcie z kiepskim kadrem może być super, bo zostało akurat zrobione w idealnym momencie. Widać na nim uczucia i udało się uwiecznić magię chwili. Zbiorcze galerie ze ślubów czy innych wydarzeń raczej powinno się oceniać jako całość. Zabrakło dobrej selekcji. W katalogu zdjęć, do którego linka wysłała mi koleżanka było chyba pomad 800 fotek. Zdecydowanie za dużo.

Dobre ujęcia zginęły pośród wszystkich innych fotek. Klikając kolejne miało się wrażenie, że ciągle ogląda się to samo. Kilka lub nawet kilkanaście takich samych ujęć. Klikało się potem bezmyślnie dalej i już nawet nie zastanawiało nad poszczególnymi kadrami. Jedyne co przychodziło do głowy, to kiedy koniec. W takiej sytuacji dobre zdjęcia nie miały okazji wybrzmieć, bo na jedno poprawne ujęcie przypadało kilka innych, które wyglądały słabo. Poza tym ta szalona ilość zdjęć. Kto to obejrzy i czy w ogóle sprawi mu to przyjemność, gdy będzie oglądał.  A przecież wystarczyło wybrać jedno lub dwa najlepsze i tylko te pokazać młodym.

Dlatego tak bardzo ważna jest selekcja zdjęć nie tylko pod kątem poprawności technicznej, ale też opowiadanej historii – szczególnie jeśli mamy do czynienia ze sesją reportażową, a taką niewątpliwie jest materiał ze ślubu/wesela. Specem od tego typu sesji nie jestem, ale moim zdaniem około 150-200 zdjęć to maks, który powinien zadowolić młodą parę i nie zanudzić na śmierć oglądających. Wszystko oczywiście zależy od wielkości całej imprezy.Ja akurat zazwyczaj uczestniczyłem w kameralnych uroczystościach. Poza tym starałem się nie spowodować przesytu. Jakość, a nie ilość. 

I to chyba na tyle w temacie selekcji. Chociaż znając życie coś jeszcze się pojawi.